środa, 3 kwietnia 2013

Rachunek sumienia

Marzec minął pod znakiem braku motywacji. Przyplątał się do mnie jakiś paskudny wirus, który pozostawił po sobie nadal bolące i szwankujące zatoki. Słabo się czułam większość czasu, samoocena w opłakanym stanie. brak energii i chęci do czegokolwiek. To wszystko skutkowało niechęcią do ruchu i ogólnym wbijaniem jakie pożywienie ląduje w moich ustach. Błędne koło:/

Mam jasno sprecyzowane cele, są osiągalne, wiem w jaki sposób je osiągnąć. Brakuje mi jednak tej wewnętrznej siły, która zazwyczaj pcha mnie tam, gdzie trudno dotrzeć. Zaczynam być coraz bardziej negatywnie nastawiona do świata, a zwłaszcza siebie.

Przed świętami zainteresowałam się dietą strukturalną dr Marka Bardadyna, której tajników jeszcze nie do końca zgłębiłam i udałam się do Empiku w Złotych Tarasach, żeby przyjrzeć się jego publikacją. Tymczasem w moje ręce wpadła książka Ewy Chodakowskiej, która teraz stoi na półce i na mnie czeka. Aż się odważę z nią zmierzyć. Pierwszy raz w życiu kupiłam tego typu książkę. "Zmień swoje życie ... " to nie jest typ literatury, po który sięgam. Czy to desperacja czy ciekawość?


Wyniki Internautek budzą podziw. Ja tez tak chcę! Czemu nie mogę się ogarnąć i wybieram się jak sójka za morze.


A patrząc powyżej na to porównanie czerwca z wrześniem - można? MOŻNA! A nawet trzeba!! Daisy Line również motywuje w swoim poście - takie zdjęcia wraz z pozytywnymi wibracjami zachęcają do działania.

Zaczęłam pić zieloną herbatę. Dzięki temu wypijam należną porcję płynów dziennie i powiedziałam NIE windom. Wchodzę i schodzę po schodach zawsze i wszędzie. Krok po kroku. Byle do przodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz