Od zeszłego tygodnia ćwiczę codziennie - nie ma wymówek. Jeżeli mam słabszy dzień robię serię na brzuch i ćwiczenia rozciągające. Jestem pełna energii i zaczynam się uzależniać od dobrego samopoczucia:) Staram się urozmaicać. Biegam, ćwiczę z Ewą, Mel B (widać, że część ćwiczeń sprawia jej trudność i jest to dość zabawne), ćwiczę 6 Weidera. Jestem coraz bardziej świadoma tego co jem, staram sie aby posiłki były zróżnicowane i spożywane często.
Ufff... Wracam do siebie - It's good to be home:) Podobno potrzeba 3 tygodni, żeby jakieś działanie stało się nawykiem. Jeszcze zatem 2:)
W rok zaprzepaściłam swoją figurę, kondycję, wypracowane nawyki żywieniowe i zagubiłam gdzieś siebie. Często zmęczona, zniechęcona, śpiąca... Ciężko jest wrócić do bycia fit. Potrzeba jakiegoś kopniaka, zachęty, przestawienia jakiejś dźwigni w głowie. Często się nie chce. Dziś też mi się nie chciało, ale założyłam dres i włożyłam słuchawki w uszy. Pierwsze kilka kroków a potem wolność, równy rytm serca i wszystko pozostaje w tyle. 3,76 km. Może nie dużo, ale dla mnie ogromny krok do przodu. Żadnego do tyłu!
Zazdroszczę Ci twojej motywacji :) U mnie się troszkę popsuło!:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam A
gratuluje! ja probuje cwiczyc codzienie ale marnie mi idzie, plus nie moge przestac jesc czekolady :D
OdpowiedzUsuńNie przestawaj:) szkoda rezygnować z przyjemności, staraj się troszkę ograniczyć, a ćwiczenia zrobią resztę. Tym lepiej jak lubisz ciemną czekoladę, bo jest fantastycznym źródłem lecytyny, która poprawia koncentrację i pamięć, a także sprawia, że mamy lepsze samopoczucie.
OdpowiedzUsuń