Wy też tak ciężko wstajecie każdego dnia? Budzik dzwoni o 7 a ja wstaję, by go uciszyć i nastawić drzemkę. Kolejne 15 minut. Trwa to czasem i godzinę. Potem wlekę się pod prysznic, robię herbatę i śniadanie. Spacer z psem i dopiero w zasadzie jestem sobą.
Fakt chodzę późno spać. gdyż w pracy spędzam czasem i 10 godzin dziennie, przychodząc i wychodząc późno, zawsze mam ochotę wydłużyć dzień do nieskończoności. Co skutkuje porannym zombie.
Nie cierpię porannego ruchu. Jest mi ciężko otworzyć oczy, wszystko robię pięć razy wolniej i notorycznie spóźniam się do pracy. Postanowiłam jednak zacząć dzień od maluteńkiej, naprawdę tyci tyci dawki ruchu, więc ściągam od Agnes - spróbuję przez kilka dni., to tylko kilka minut, a ja mam nadzieję obudzę nie tylko siebie, ale i kopnę swój metabolizm:)
Zatem moje wyzwanie: wcześniej chodzić spać, pobudka o 6:30, zero drzemek, ćwiczenia! i zero spóźniania się do pracy:) Żegnamy poranne zombie i od jutra budzimy się z uśmiechem:)
Uda się? Czy się nie uda?
Dokładnie po to zostało stworzone to wyzwanie, aby się obudzić- dać sobie małego kopa kilkoma minutami i pokochać ćwiczenia :-)
OdpowiedzUsuńUda się! ...Tylko nie od razu ;) Pewnie jeszcze czasem zaśpisz, czasem wstaniesz rano a i tak będziesz zombie... Ale ogólnie warto!
OdpowiedzUsuńJa jestem śpiochem, ale od niedawna tez zwolennikiem porannego wstawania. Od jakiegoś czasu staram się już przed pracą zrobić od raz trening, tak żeby w ciągu dnia nie pojawiły się nieprzewidziane przeszkody i równocześnie, żeby móc (w miarę!) beztrosko cieszyć się wieczornymi wyjściami ze znajamomymi :) Latem taka równowaga jest moim zdaniem szczególnie ważna :) Trzymam kciuki!