Młoda odstawiona od cycka na dzień. Uff to było nie lada wyzwanie. Moje dziecię kochane nie toleruje smoczków i butelek, sztucznego mleka nawet nie chce brać do buzi, o kaszkach itp. mogę również zapomnieć. Zasypiała tylko przy cycku, nie chciała jeść nic poza maminym mlekiem, a w nocy budziła się co godzinę-półtorej - kompletnie mnie to dobijało. Szukałam info po forach, gdzie zrozpaczone mamy, szukały pomocy. Jedyne co tam znalazłam to ich pytania i prośby i szykany oraz wyzywki, które otrzymywały w odpowiedzi. "Sama jesteś sobie winna", "Jak byłaś taka głupia to teraz cierp", "Nie wprowadzałaś innych pokarmów kretynko, to teraz masz". Szkoda słów. Naprawdę baby jesteście wszystkie takie wredne? A gdzie ta solidarność jajników? Poczucie wyższości, że wam się udało, bo wasze dzieci były mniej charakterne albo potrafiłyście je lepiej tresować? No naprawdę.
Zatem do wszystkich mam, których niejadki nie dają żyć w dzień i spać w nocy - nie poddawajcie się i stawcie czoło małym terrorystom:) Dzieci się nie zagłodzą. Naprawdę. Jednak musicie zacisnąć pośladki i wytrzymać ich płacz i głodne oczka. W końcu się uda. Odstawiałam Małą po kroku. I to dopiero jak skończyła 10 miesięcy. Najpierw jeden posiłek dziennie, ten po spacerze. Zjadała w zamian jeden makaron (dosłownie jedną kluseczkę), albo dwa gryzy banana. Z czasem były 4 łyżki zupki, potem pięć. Po miesiącu zabrałam jej drugi posiłek z dnia, ten przed spacerem. I było podobnie. Gryz kanapki. Cząsteczka jabłka. Oczywiście, że próbowała się dobierać do piersi, pokazywała na mój dekolt krzycząc "tam, tam". Po dwóch - trzech dniach przechodziło.
Potem było trudniejsze. Posiłek drzemkowy powiązany ze spaniem przy cycku. O batman! Myślałam, że się nie uda. No bo jak? Ona NIGDY inaczej nie chciała mi zasypiać. Wrzaski potrafiły trwać godzinami. Za każdym razem wybieraliśmy na kolejne odstawiania weekend, kiedy oboje jesteśmy w domu - zawsze cztery ręce to nie dwie, jak się jedna głowa zmęczy, można wrzeszczącego terrorystę oddać pod opiekę tej drugiej. Sabina została nakarmiona serkiem Rolmlecz (3 łyżki wow!) i zapakowana do nosidełka przez tatę. Chodził 45 minut z krzyczącym w niebogłosy potworkiem. W końcu ten padł, został odłożony do łóżeczka i spał przez ponad godzinę. To samo było w niedzielę, Gdy się obudziła zjadła resztę serka (przecież była głodna jak diabli) i spokojnie poszliśmy czytać książeczki. Z każdym kolejnym dniem było łatwiej i więcej jedzonka lądowało w pyszczku, Odkryłam ponadto, że gdy je sama (moje biedne ściany i dywany) zjada więcej.
Tak też doszliśmy do momentu, gdzie o mniej więcej stałych porach Sabińcisław zjada ile chce ale zaczyna być widać, że coś znika. Jeszcze nigdy nie zjadła mi normalnie obiadku, ale wszystko przed nami;) Zdarzają jej się chwile gdy w ciągu dnia prosi o cyca, ale nie ma terroru, wie że nic z tego:) Teraz czeka nas najtrudniejsze - odstawienie nocne. Ale to jeszcze chwila.
Tak też mamy - głowy w górę, będą większe problemy;) Teraz macie rocznego terrorystę, który nie chce jeść nic innego tylko cyca? Trudno, niech nie je. Nie zagłodzi się, musicie tylko wytrzymać kilka dni wrzasków - wiem, nie będzie łatwo, ale potem będzie tylko lepiej i lepiej. Próbujcie różnych rzeczym znajdziecie w końcu to co lubi. Uwierzcie mi, mój niejadek też niczego nie tykał i myślałam, że jestem skazana na karmienie do jej 18-stki:D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz