W wieku 27 lat osiągnęłam wagę
powyżej 75 kg. Zważywszy na fakt, że mój wzrost to jedynie 160cm, wyglądałam
okropnie. Wręcz odpychająco, a moja samoocena była w opłakanym stanie. Pewność
siebie, która nigdy mnie nie opuszczała, robiła coraz większe kroki w stronę
przeciwną niż toczyło się moje życie.
Moja przyjaciółka Madziora, która
też sporo przytyła, ale nadal wyglądała jak człowiek, postanowiła wziąć się za
siebie i przejść na dietę – wtedy w roku 2010 raczkowała w Polsce dieta dr
Dukana. Nie wierzyłam w efekty. Podśmiewałam się pod nosem i szydziłam, nie
wierzyłam też, że wytrwa. Hmmm… Po kilku pierwszych zjechanych kilogramach,
moje niedowiarstwo zaczęło się chwiać w posadach. W szybkim tempie dziewczyna
wróciła do kształtów kobiecych a ja zaczęłam robić się zazdrosna!
I tak 4 czerwca 2010r.
rozpoczęłam eksperyment na własnej skórze – dieta Dukana!
Troszkę się bałam szybkiej utraty
wagi. Tyle się człowiek nasłuchał, że im szybciej się chudnie, tym szybciej
potem tyje, ale Dukan pisał tyle mądrych rzeczy w swojej książce, że aż chciało
się wyznawać tą „religię”. Szłam wg zmodyfikowanej przez Magdę zasady – 2 dni
białek, dwa dni warzyw. Moja faza uderzeniowa (czyli same białka) trwała tylko
3 dni, gdyż 2 dnia się złamałam i zjadłam troszkę surówki.
W sumie zasady są naprawdę
proste: w książce Dieta dr. Dukana dokładnie opisane są wszystkie fazy, krok po
kroku. Wszystko jest wytłumaczone i ujęte w tabelki, co upraszcza niesamowicie
całość. Do mnie przemawiała właśnie ta prostota obok nie głodzenia się – nie
trzeba ograniczać ilości spożywanego pożywienia (oczywiście w granicach
rozsądku), więc jadłam wtedy, gdy byłam głodna.
Protal I – faza I, zwana
„uderzeniową” - dopuszczalna tylko tabelka.
chude mięso
|
cielęcina,
konina, wołowina (bez antrykotu i rozbratla), drób z wyjątkiem kaczki (bez
skóry) - wszystko przyrządzane bez tłuszczu, wędliny najlepiej drobiowe,
szynka
|
podroby
|
wątroba,
cynadry, ozór cielęcy lub wołowy (czubek)
|
ryby i owoce morza
|
wszystkie: tłuste lub chude, pieczone lub
gotowane
|
jaja
|
dowolnie
przyrządzone
|
chudy nabiał
|
sery,
jogurty, mleko itp.
|
warzywa
|
ogórki i
papryka z octu, cebula - w bardzo małych ilościach, bardziej traktowane jak
przyprawa
|
napoje
|
woda,
kawa, herbata, herbatki ziołowe,
|
inne
|
ocet,
zioła, przyprawy, cytryna, sól i musztarda (umiarkowanie)
|
Protal II – II faza
Polega na jedzeniu na przemiennie
produktów z fazy I z warzywami (oprócz ziemniaków, fasoli i buraków). Należy
pamiętać o dużej ilości napojów, najlepiej wody, gdyż wypłukuje toksyny i
pozwala prawidłowo funkcjonować nerkom. Moją miłością jednak była Cola Zero –
maybe not the best choice… ale trochę przyjemności w życiu trzeba mieć.
Pierwszy miesiąc to wynik 7 kg
mniej!! Potem waga spadała już wolniej, były momenty przestoju i wtedy
zwątpienia, ale wytrwałość była nagradzana kolejnymi kilogramami w dół. 17
października 2010r. zakończyłam II fazę na wadze 57,5 kg, co dało mi wynik
prawie 20 zrzuconych kg – to 1/3 mnie!! Czułam się lekko i cudownie. Zmieniłam
garderobę, postrzeganie siebie i świata. Chciałam schudnąć jeszcze, ale bałam
się, że wpadam już w zaczarowany krąg „jeszcze i jeszcze”, więc postanowiłam
zaprzestać ostrej restrykcji żywieniowej. Nie uprawiałam żadnych sportów - w
perspektywie czasu wiem, ze był to błąd, ale do tego dojdziemy.
Wyglądałam tak, że zaczęłąm lubić siebie na fotografiach:)
A potem wszystko zaczęło iść w złą stronę. W III fazie, zwanej "utrwalaniem" trochę oszukiwałam. W pewnym momencie przestałam stosować białkowe czwartki, potem ciut przytyłam.... Teraz? Jestem już w połowie tego co zgubiłam. Nie obżerałam się, nie nadużywałam słodyczy, dieta wpoiła we mnie nienawiść do cukru. Ale nic z tego - ciało, które raz stało się zbyt duże, będzie jak bumerang wracać do poprzedniego stanu. Już do końca życia trzeba stosować dietę, jedzenie "normalnie" już nigdy nie będzie sie odnosić do osoby po diecie.... Można też się poddać i zaakceptować to czym się człowiek staje.
Teraz ważę 66,5 kg. Przy moim wzroście to naprawdę nie jest dobrze. Czy mam się poddać? NIGDY!
Nie można zamykać się w sobie, nad samooceną trzeba pracować. Pamiętaj, że jesteś wyjątkowa! Trzymam za Ciebie kciuki :*
OdpowiedzUsuń