Tak się zastanawiam jak to jest, że jedni osiągają sukces, dopinają swoje cele jedne za drugimi, drudzy jedynie rozmyślają, marzą i stoją w miejscu przez wiele lat, a czasem i całe życie. Nie ma czegoś takiego jak gen sukcesu. Nasz kod genetyczny nie determinuje naszego szczęścia, osiągania celów czy spełnienia marzeń. My jesteśmy za to odpowiedzialni - determinacja, motywacja. Sami bardzo często się sabotujemy będąc leniwymi, wynajdując powody dlaczego nie, albo też bojąc się robić kolejne kroki w nieznane. Nie wychodzimi z naszych stref komfortu, tylko ubrani w ciepłe skarpetki popijamy kawkę w miękkim fotelu. I narzekamy. Często zazdroszcząc tym, którym się udaje. I wymyślamy powody dlaczego oni tak, ale my nie. No bo przecież.
Ja też czasem tak robię. Bo jestem za stara. Bo nie mam czasu. Bo ojej. I czasem zamiast zrobić kolejny krok, albo tylko ten jeden krok, siedzę. I czekam. Tylko na co?
Wszystko jest w naszych głowach. Chcemy coś osiągnąć? Pokonajmy lenistwo, przeskoczmy lęki i nie ustawajmy w staraniach, Prawda jest taka, że porażki nas wzmacniają, powinniśmy po upadku otrzepać kolana, wstać i biec dalej. Z każdej porażki powinniśmy wyciągnąć wnioski i stać się mądrzejsi. One nas uczą. Tylko od nas zależy, czy spełnimy nasze marzenia, osiągniemy to, co sobie założyliśmy.
Jest na temat sukcesu i jego osiągania genialny TED Larry'ego Smitha (
klik). Naprawdę warto go obejrzeć, prawda aż kłuje w oczy:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz