Od mojego epizodu z rwą kulszową minęło już sporo czasu. W sumie to dokładnie w środę minęły dwa lata. Wtedy pamiętam tą bezsilność, płacz, ból, każdy lekarz mówił proszę łykać ketonal i leżeć. Ja w 4 miesiącu, Misiek nosił mnie do łazienki, bo nie byłam w stanie sama wstać, chodzić. Każdy ruch bolał. Koszmar. Jak ja mam funkcjonować przez najbliższe 5 miesięcy, gdy brzuch rośnie, a ból z dnia na dzień staje sie coraz gorszy.
Całe szczęście trafiłam do dobrego, poleconego przez znajomego, fizjoterapeuty, który w miesiąc- dwa postawił mnie na nogi. Obyło sie bez operacji, bez zabiegów. Metoda McKenzie'go w moim przypadku zadziałała bezsprzecznie (leczenie grawitacyjne - leżenie na prawym boku, gdyż ból promieniował do lewej nogi - wypuklina z pęknięteg dysku uciskała nerw z lewej strony). Łukasz (fizjoterapeuta) dbał o mnie do porodu. Zaprzeczył stwiedzeniom lekarzy o niezdolności do porodu naturalnego, jestem mu za to naprawdę wdzięczna. Najpierw leżałam na prawym boku, ale sam poród, parcie odbywało się na klęczkach (rodziłam w szpitalu PCK w Gdyni). Już godzinę po porodzie było ok, zeskoczyłam z łóżka, choć troszkę obolała, bez problemu mogłam zająć się córą. Czułam się lekka, ostateczny nacisk na kręgosłup zszedł.
Miesiąc po porodzie już wykonywałam proste ćwiczenia, żeby wzmocnić zwiotczałe mięśnie. Na początek były to proste ćwiczenia popołogowe, ale już po 2 miesiącach robiłam różne ćwiczenia izometryczne, takie jak np. plank. Pilnowałam pleców, żeby ich nie nadwyrężać, na początek bałam się schylać, kucałam, nie zginałam kręgosłupa. Potem mój fizjo kazał mi "zachowywać się normalnie", żeby nic nie zesztywaniało. Pozbyłam sie strachu i skłony mnie nie zabiły, uff:) Pół roku po porodzie przebiegłam swoje pierwsze od tego czasu 5 km.
Dziś jestem zupełnie zdrowa, nie mam żadnych problemów z kręgosłupem, podnoszę ciężary, macham kettlem, biegam i skaczę na trampolinie. Nie ma przeciewskazań do niczego, choć każdy napotkany lekarz (od ginekologa po neurologa) mówili, pani to juz nigdy nie będzie sprawna jak kiedyś, nigdy pani nie będzie juz biegać, musi się pani z tym pogodzić. Mam nadzieję, że mają jak najmniej takich pacjentów jak ja, bo odbiorą im nadzieję i wpakują w inwazyjną operację, po której faktycznie wielu rzeczy już robić nie będą mogli.
Przez te dwa lata, otrzymałam mnóstwo maili od ludzi z podobnymi problemami, Wielu juz wyszło na prostą, mam nadzieję, że pozostali od których info żadne nie nadeszło, również. Często dotyka to kobiet, które zachodzą w ciążę, gdyż wtedy rozluźniają im się mięśnie, które do tej pory kręgosłup trzymały w kupie. Nie poddawajcie się, znajdźcie specjalistę, pamiętajcie, że rwa kulszowa to nie choroba, to objaw ucisku na nerw. Trzeba leczyć przyczynę! Nie łagodzić objawy.
Moja córa niedawno skończyła 1,5 roku. Jest zdrowym żywym dzieckiem, które wymaga rodzica o sporej sprawności fizycznej, dużym refleksie, mającego prawdziwą siłę i wytrzymałość. Cieszę się, że mogę jej taką właśnie mamę dostarczyć!
Pozdrawiamy z dziś niezwykle słonecznej Gdyni!
,
OdpowiedzUsuńPrzy samym postawieniu diagnozy czasem lekarz a lekarz to różnica. Dlatego ja zdecydowałam się na wizytę w https://carolina.pl/ . Mają bardzo dobre opinie, świetnych specjalistów i nowoczesne metody leczenia. W końcu zdrowie ma się jedno i mi zależy naprawdę na dobrych specjalistach.
OdpowiedzUsuń