Czeka mnie praca od poniedziałku do piątku w Warszawie i wizytowanie weekendowe w Gdyni. Będę zatem mieszkać w dwóch miastach na raz. Jak rozplanować ubrania moje i Sabiny? Laptop - jeździć z nim w te i nazad? Ciężki jest i nieporęczny. Powinnam mieć dwie zmiany wszystkiego dla dziecka tu i tu? Nie stać mnie cholera. Zatem muszę to wozić.. Będę jucznym mułem:/
Teraz moje ciuchy. Ok mogę je podzielić - część bardziej do pracy w Warszawie, a wszystko, czego założyć nie mogę to może zostać/jechać do Gdyni. Kosmetyki? No qrde przecież nie będę ich wozić, co oznacza że muszę zdublować.
Chleb z oczywistych względów będę miała czas upiec na pomorzu i co? W tygodniu mam jeść papier? Przywozić sobie kilka kromek? Będę miała czas biegać? Czy jeżeli wyjadę stąd o 17 w niedzielę, to przyjazd do Warszawy na 21 to stanowczo za późno dla dwólatka? Ale ona w sumie chodzi późno spać. Ech ...
No i jeszcze kwestia opiekunki, której nadal nie znalazłam. Dojdą dodatkowe opłaty - dwa mieszkania, dwa rachunki za prąd/wodę. Co oznacza, że będą też dwa mieszkania do ogarniania. Misiek mój jest akurat czyścioch, więc się nie martwię, że zarośnie, tym bardziej, że więcej czasu spędza w pracy niz w domu. Co również oznacza, że mieszkanie będzie praktycznie używane tylko weekendami. A więc trzymamy je po to, aby w nim spać i pomieszkiwać weekendami.
Jeszcze jest kwestia rozdzielenia - Miśka od nas, taty od córki, męża od żony, kobiety od jej mężczyzny. Sabiny od "tatusia", którego od niedawna tak nazywa.
Martwią mnie też te podróże w te i we wte. Przesadzam? Strach i obawy przesłaniają mi plusy? Wrócę do intelektualnego codziennego wysiłku co jest niewątpliwym aspektem dodatnim. Przestanę być cały dzień sama (będę biegać za to jak kot z wywieszonym ozorem), urozmaicę swój ostatnio mega nudny żywot.
Nie umiem tak po prostu czekać i patrzeć co życie przyniesie. Muszę obmyśleć wszsytkie warianty, przygotować strategię na każdą okoliczność, przygotować się psychicznie i fizycznie. Wiem jedno - muszę wyzbyć się blokujących mnie obaw, wyzbyć się ograniczeń, otworzyć na zmiany, zaakceptować je. Zawsze lubiłam zmiany... co się stało?
Muszę nastawić się pozytywnie. Do świata. Do siebie. Do wszystkich i wszystkiego.