czwartek, 26 czerwca 2014

Czyją winą obarczymy naszą kolejną porażkę?

Wpadłam dziś na wpis Marii Kang na jej profilu na FB:

"When I was 30lbs overweight (before kids) I told myself that my metabolism was damaged from years of dieting/bingeing and I could never get to a weight I felt comfortable in again. I was convinced my genetic disposition to be heavier finally caught up to me and I was losing the battle. I began accepting my story and filled my wardrobe with maxi dresses and yoga pants. I hid the scale and tried not to look in the mirror because I hated myself. NOTE: I didn't hate my body. I hated myself. I hated my lack of discipline, my inability to control my actions and my blameful attitude. One day I realized it wasn't the pressure I felt from society, or my genetics, or my sugar addiction caused by young habits and the food industry - when I finally blamed me, I found my power. I made no more excuses. You can't win if you are the victim of your story. You must become your own hero. I told myself that I will eat healthy and exercise and however my body manifested..it was beautiful! I told myself that I can be healthy after having kids, after turning 30, after dealing with a incredibly busy life, I CAN be fit.
Once I believed it, I became it. You must first believe and re-tell your own story."

(z ang: Gdy miałam 13,5 kg nadwagi (zanim urodziłam dzieci) mówiłam sobie, że mój metabolizm jest zrujnowany przez lata stosowania diet naprzemiennie z objadaniem się i nigdy nie osiągnę wagi, w której czuję się dobrze. Byłam przekonana, że moja genetycznie uwarunkowa skłonność do bycia cięższą wreszcie mnie dopadła i przegrałam bitwę. Zaczęłam akceptować moje życie i wypełniłam szafę długimi sukienkami i luźnymi dresowymi spodniami. Schowałam wagę i starałam się nie patrzeć w lustro, ponieważ nienawidziłam siebie. UWAGA: Nie darzyłam nienawiścią swojego ciała. Darzyłam nią siebie. Nienawidziłam mojego braku dyscypliny, mojego braku umiejętności kontrolowania swoich poczynań i potępiającej, obwiniającej postawy. Pewnego dnia zdałam sobie sprawę, iż powodem nie jest nacisk, który czułam ze strony społeczeństwa, ani moja genetyka czy też moje uzależnienie od cukru, nabyte podczas przyzwyczajeń z czasów dzieciństwa i z powodu rodzaju jedzenia, jaki jest na rynku - wtedy wreszcie obwiniłam siebie i w tym znalazłam siłę. Skończyłam z wymówkami. Nie możesz wygrać, jeżeli jesteś ofiarą swojej własnej historii. Musisz stać się swoim własnym bohaterem. Powiedziałam sobie, że będę jeść zdrowo i ćwiczyć i jakkolwiek moje ciało na to zaeraguje... jest piękne! Powiedziałam sobie, że moję być zdrowa po urodzeniu dzieci, po przekroczeniu trzydziestki, mając bardzo zabiegane życie, MOGĘ być fit!
Kiedy w to uwierzyłam, stałam się taką, jaką chciałam być. Na początek musisz uwierzyć w siebie i opowiedzieć na nowo swoją historię."


Powiem Wam, że zgadzam się całkowicie z tym, co napisała. Zawsze winimy sytuację, brak pieniędzy, czasu, trudności życiowe, genetykę i skłonności do tycia, przy okazji nie lubimy naszego ciała, nie akceptujemy go i nie szanujemy. Nie potrafimy przyznać sami przed sobą, że każdy z nas ma w sobie tą siłę do zmian, determinację, która pozwoli nam się stać lepszym człowiekiem, jeżeli tylko przestaniemy szukać wymówek i ulegać każdej pokusie, jakby była tego warta. Szczerość przed samym sobą i akcetpacja - klucze do sukcesu, który jest tuż za rogiem!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz