poniedziałek, 26 października 2015

Dzień za dniem

Nie mogę uwierzyć, że od ostatniego posta minęły 4 miesiące. W międzyczasie Sabina zaczęła chodzić, a nawet biegać, wyrżnęły jej się czwóki (ma już 12 zębów!), odstawiłam ją od cyca w ciągu dnia (nie obyło się bez walki), skończyła roczek a ja przebiegłam swoje pierwsze 8 km. Co więcej? Niewiele. Niestety. Oficjalnie jestem na urlopie wychowawczym i zastanawiam się co dalej. Staram się wypełniać swoje małe codzienne postanowienia i nie zaśniedzieć.

Mam teraz towarzyszkę spacerów - sąsiadka P z piętra wyżej ma 4 miesiące młodszego chłopca i możemy wymieniać spostrzeżenia i wskazówki codziennie przez godzinkę lub dwie. Wreszcie mam dorosłą osobę, z którą mogę pogadać w ciągu dnia. Grześ pracuje dniami i nocami, nocami jeździ na rowerze, a jeszcze w międzyczasie zajmuje się Sabiną. Ja mam deficyt snu sięgający zenitu, bo ten mały paskud budzi się cały czas w nocy co godzinę dwie i żąda cyca. Jeszcze chwila i nastąpi embargo na ową część mego ciała, przygotowujemy się na nią psychicznie, gdyż łatwo nie będzie. Sabina nie chce żreć żadnych kaszek czy sztucznych mlek, pomijam już, że nakarmienie jej czymkolwiek graniczy czasem z cudem. Trudno, podobno dzieci się nie zagłodzą - i tą myślą żyję.

Obecnie zasiadam do przypomnienia sobie html, Grześ postanowił nawet mnie pomaltretować i dziś zarzucił mnie "Zadaniem Nr Jeden". Okazuje się, że pamiętam naprawdę niewiele, wstyd! No ale cóż, byle nie poddać się przy pierwszej trudności, podobno na naukę nigdy nie jest za późno. Pomaltretujemy zatem moje stare szare komórki, może urodzą się jakieś nowe:)

Apropos komórek nowych i starych polecam TED-a o nich właśnie - niezwykle ciekawe i podnoszące na duchu, a zarazem motywujące do dalszego rozwoju, gdyż ten opłaci się w dwójnasób!

2 komentarze: