Wygodna pozycja nie istnieje. Wszystko boli. Puchnę. Najchętniej bym tylko spała, ale nie mogę za długo leżeć bo drętwieję. Zgaga. Ból pleców. O bosze! Dzieciuchu wychodź!
Musimy jeszcze kupić łóżeczko. Zamierzamy na początku trzymać bejbika w głębokim wózku - sprawdza się to u mnie w rodzinie od lat, zatem będzie kontynuacja. Poza tym wydaje się, że wszystko mamy. Trwamy w oczekiwaniu.
Kilka tygodni temu byłam u fryzjera. Obcięłam moje do pół pleców długie włosy i nie żałuję. Jest mi o niebo wygodniej. Powinnam znów pójść już poprawić, aczkolwiek myśl o siedzeniu w fotelu bez ruchu, gdy Mała kopie jak szalona przyprawia mnie o mdłości. Zatem - po porodzie.
Teraz zapuszczamy;) Mój Misiek był bardzo dzielny i nawet zafundował mi zmianę fryzury, choć wiem, że uwielbia długie włosy. Kocham mojego wspierającego małża:)
Oczekiwanie jest okropne. Za trzy dni wyznaczony termin. Jak długo jeszcze przyjdzie mi się męczyć z moim brzuszyskiem i rozluźnionymi stawami? Trzymam kciuki, że niedługo. Dobiłam do 87 kg! Czyli na liczniku 22 przybrane kg w ciąży. No i Dzidziuch waży już 4 kg. To dopiero będzie zabawa jak się zacznie poród...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz