Cały czas mnie to męczy. Skąd się bierze u nas ta potrzeba przekładania rzeczy na później, na jutro, na za tydzień? Zaobserowałam to też u osób wcale nie leniwych. Brak czasu, brak chęci, brak wystarczającej ilości energii? Brak czego?
To dotyka tak wielu sfer naszego życia - nie tylko sportu, czy sposobu odżywiania się, pracy, ale także nauki, sprzątania czy innych codziennych obowiązków. Już od jutra zacznę biegać. Muszę zacząć zdrowiej się odżywiać - zacznę od jutra, bo dziś zrobię sobie pożegnalną pizzę. Od juta będę sie uczyć godzinę dziennie. Zawsze chciałam podróżować - zacznę w przyszłym roku.
Niejednokrotnie odkładamy rzeczy, które chcemy zrobić. Tylko czy naprawdę naprawdę chcemy? Jak by to powiedział mój Misiek - jak chce Ci się pić nie zamawiasz frytek, a skoro zamawiasz frytki to wcale nie chce Ci się pić...
Zachodzę w głowę skąd to przekładanie bierze się u mnie. Jestem w tym prawdziwym mistrzem!
Ciekawy artykuł przy okazji moich przemyśleń znalazłam na blogu Zbyszka Ryżaka apropos tego jak myślimy o sobie w przyszłości - warto, bo ciekawe [click].
Tymczasem ja walczę nadal ze sobą. Jestem na etapie analizy.... No i czekam na godzinę "W" - dziecko postanowiło zostać we mnie do końca świata najwyraźniej i wyjdzie gdy dostanie pierwsze zaproszenie na imprezę z okazji czyjejś 18-stki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz